Dnia 1 stycznia 2017 roku weszła w życie nowelizacja Ustawy o Ochronie Przyrody, liberalizująca m.in. dotychczasowe zasady wycinki drzew i krzewów. Wątpliwości budzi ekspresowe tempo przyjmowania zmian – ustawa wpłynęła do sejmu 7 grudnia, a 16 grudnia została już przegłosowana. Rodzi to wątpliwości co do jakości aktu prawnego, prace nad którym w komisjach sejmowych były tak krótkie. Główna zmiana zawarta w tej nowelizacji polega na tym, że znacznie poszerzono katalog wyjątków (art. 83f) od obowiązku uzyskiwania zezwolenia na usunięcie drzew i krzewów. Liberalizacja przepisów dotyczących wycinki drzew i krzewów dotyczy przede wszystkim terenów nieleśnych, czyli obszarów miejskich oraz wiejskich, w tym terenów rolniczych, w których drzewa i krzewy pełnią wiele bardzo ważnych funkcji. Wycinając drzewa i krzewy poza lasami (na terenach zabudowanych i poza nimi) bezpowrotnie traci się ogromną część usług ekosystemowych, w tym takich, które są kluczowe nie tylko dla stanu środowiska przyrodniczego, ale także dla dobrostanu (w tym życia i zdrowia) człowieka. Z uwagi na to drzewa i krzewy powinny być w dużym stopniu chronione przed wycinaniem. Ich zachowanie w odpowiedniej ilości i jakości powinno być priorytetem. Niestety, znaczenie zadrzewień i zakrzewień oraz pojedynczych drzew i krzewów jest często bagatelizowane i pomijane, a obecnie także lekceważone przez prawodawcę.
W świetle zmian legislacyjnych, jakie się dokonały, można stwierdzić, że otwiera się szerokie pole do niszczenia drzew i krzewów w naszym otoczeniu, pomimo, że są cenne i ważne z powodów przyrodniczych, estetycznych i ekonomicznych.
Grupa naukowców skupionych w Nauce dla Przyrody przygotowała obszerne opracowanie wyjaśniające dlaczego liberalizacja zasad wycinki jest zła, przypominając przy tym znaczenie zadrzewień, zakrzewień oraz pojedynczych drzew i krzewów.
Pełny tekst opracowania można znaleźć tutaj: